Niektórzy sprzedający stanęli na wysokości zadania i oferują spacery online po wystawionych do sprzedaży mieszkaniach. Jednak pomimo to zainteresowanie używanymi lokalami w przeciągu marca spadło o ponad 40 proc.. – komentuje Anna Karaś, analityk Cenatorium.
“Na rynku pojawia się coraz więcej głosów przemawiających za spadkiem cen mieszkań. Wielu sprzedających liczy na utrzymanie dotychczasowych stawek, ale już coraz rzadziej na wzrost. Znaczna grupa boi się jednak przeceny – Ci chcą upłynnić lokal jak najszybciej, zachowując cenę zbliżoną do tej sprzed pandemii. Są jednak skłonni do negocjacji. Kupujących na razie jest niewielu. Ci, którym się nie spieszy czekają na oczekiwane spadki cen. Rośnie jednak wolumen zapytań. W okresie świątecznym liczba użytkowników przeglądających oferty zbliżała się do tej z początku marca. Zmieniły się jednak preferencje.
CZYTAJ TAKŻE: Ceny mieszkań po koronawirusie >>
Potencjalni nabywcy ostrożniej planują zakupy zmniejszając oczekiwania wobec wielkości, lokalizacji czy standardu lokalu. Próbują też w większym stopniu negocjować ceny wiedząc, że właściciele mogą teraz chętniej przystać na obniżkę.
Zmiany w polityce kredytowej banków m.in. wyższe wymagania dotyczące wkładu własnego powodują, że część klientów będzie wręcz zmuszona kupić tańszy lokal. Mieszkanie mniejsze, w gorszej lokalizacji bądź w niższym standardzie. Są też tacy, którzy przekonali się do pracy zdalnej i szukają domów na peryferiach miast – nierzadko o wiele tańszych niż mieszkania w miastach. Na rynku pojawia się również coraz większy popyt na działki budowlane i rekreacyjne. Zapowiedź ministra Szumowskiego – „w tym roku normalnych wakacji raczej nie będzie” działa na wyobraźnie i osoby z kapitałem myślą o zakupie działki letniskowej. Najchętniej nad jeziorem, bo takich zapytań przybywa najbardziej.
Na koniec warto zaznaczyć, że w najbliższej przyszłości sprzedaż na rynku wtórnym może cieszyć się większym zainteresowaniem niż mieszkanie od dewelopera. Banki zaostrzają kredytowanie nowych projektów deweloperskich, a niektóre nawet całkowicie wstrzymały ich udzielanie. Klienci mogą więc nieufnie podchodzić do mieszkań z rynku pierwotnego. Szczególnie tych na wczesnym etapie budowy bądź od mniej rozpoznawalnych deweloperów.
Rynek wtórny to mieszkania, które stoją i już dziś można w nich zamieszkać. Jednakże czas pandemii i niemożność dokonywania spotkań wymusza istotne zmiany dotyczące jakości zamieszczanych ogłoszeń. Oferty pozbawione kompletu zdjęć czy planu mieszkania będą odrzucane. Rośnie chęć na umawianie spotkań, co wynika ze znoszonych obostrzeń i powolnego odmrażania gospodarki. Jednak konieczność ograniczania spotkań sprawia, że wirtualny spacer po sprzedawanym mieszkaniu może znacząco zwiększyć szansę sprzedaży.”