Jak to zwykle przy zmianie rządzących i prezesów, wszyscy zapowiadają, że teraz to już na pewno będzie lepiej i rynek czeka rewolucja i świetlana przyszłość. Potem z reguły te przechwałki cichną, więc spisałem i swoj plan (choć ani rządzącym, ani prezesem znów nie zostałem;).
Trochę bazują na moich rozmowach z inwestorami, które prowadzę od 2000 roku, a trochę na rozmowach z branżą i kilkoma mądrymi ludźmi (niektóre pomysły zainspirane). Postaram się pokazać mój plan na naprawę sytuacji na rynku. Od strony, która jest mi szczególnie bliska, czyli od strony inwestorów indywidualnych.
Dlaczego Polacy nie inwestują?
- Polityka
- Ryzyko
- Edukacja
- Podatki
Ad. 1 – to najłatwiej zmienić, bo po okresie zmian w zarządach wystarczy dotrzymywać zasad ładu korporacyjnego; reaktywować akcjonariat obywatelski z czasów pierwszych rządów PO; wesprzeć to, co było dobrego za czasów PiS, czyli np. pierwszy poważny program lojalnościowy dla inwestorów (vide: Orlen). Okres jest dobry, bo firmy są rentowne, więc i dywidendy ze spółek skarbu państwa mogą być sowite (ale ważniejsze niż ich poziom będzie realizowanie obietnic wypłaty). Inwestorzy w Polsce bardzo lubią dywidendy (choć w teorii inwestycji nie ma to większego uzasadnienia), zwłaszcza ci bardziej profesjonalni, którzy mają przełożenie na opiniotwórcze media, więc można na bazie dywidend (i ich wspierania podatkowego) zbudować fajny wizerunek spółek skarbu państwa jako spółek publicznych, a pośrednio także całego rynku.
Ad. 2 – główna bariera do zamiany oszczędności w inwestycje (a to inwestowanie, a nie oszczędzanie jest problemem, dlatego pierwsza część zmian w podatku Belki jest tak bez sensu) to niechęć przed ryzykiem (na którą rynek zapracował + słaba edukacja, ale o tym później) – regulator i przepisy nie powinny koncentrować się na ograniczaniu ryzyka, ale na oswajaniu ludzi z ryzykiem i dbaniu o to, by inwestor był o nim należycie informowany.
Najlepiej się oswoić samemu inwestując, a jeszcze lepiej „podarowanymi” aktywami. Stąd pomysł, by wykorzystać do tego akcje zgromadzone w OFE (przy okazji można odkupić winy sprzed dekady, gdy połowa środków z OFE, z punktu widzenia Kowalskiego, zniknęła). W OFE ciągle środki ma 15 mln Polaków. Do tak licznej grupy nie trafi żadna kampania, ulga podatkowa, edukacja czy programy typu PPK. Dajmy im te akcje, przenosząc na konta w biurach maklerskich. Staną się właścicielami, zaczną się interesować, oswajać ryzyko. Przez rozmaite mnożniki będzie to też miało niebagatelny wpływ na gospodarkę. Oczywiście, należy kontrolować podać tych akcji (nakładając limity sprzedażowe), ale ta podaż obecnie i tak istnieje (suwak). Wzmocni to biura maklerskie. Zniesie PTE, ale one i tak już miały dawno zniknąć.
Ad. 3 – konsolidacja programów edukacyjnych na szczeblu centralnym, bo to co się teraz dzieje to targowisku CSR-owej próżności, bez składu i ładu (każdy coś teoretycznie robi, a efekt mizerny). Zaangażowanie branży w edukację nauczycieli i uczniów od 10. roku życia. „Starzy” wyedukują się sami (vide: punkt 2).
W edukacji pomoże też w sumie niezły pomysł Centralnej Informacji Emerytalnej, dzięki któremu każdy będzie mógł na bieżąco sprawdzić (a w następstwie zmienić/przenieść) swoje aktywa i oczekiwaną emeryturę – koniecznie trzeba wystawić te dane w formie API i dać fintechom do działania, reszta zrobi się sama
Ad. 4 – największe niezrozumienie tego, co się dzieje na rynku – podatki to nie jest problem, a raczej płacenie podatków to nie jest problem. Ludzie chętnie płaciliby podatek od zysku kapitałowego (zresztą, jest on na średnim europejskim poziomie), gdyby mieli zysk (ale nie inwestują, to nie mają). Nagonka na Belkę prowadzona jest, co zrozumiałe, ze strony najbardziej doświadczonych inwestorów, ale oni stanowią głośny procent, dwa procent społeczeństwa. Faktycznym problemem są:
- skomplikowanie podatkowe – najpopularniejsze są te produkty, gdzie albo nie ma podatku (III filar), albo to nie podatnik płaci (bank, obligacje skarbowe) – ludzie boją się PITa, to jest jedna z barier i edukacja jej nie rozwiąże – pomysły na Belkę ogłoszone ostatnio, tym bardziej
- nierównowaga podatkowa – wiadomo – nieruchomości (najprościej byłoby po prostu wprowadzić wyższy podatek od czynności cywilnoprawnych od drugiego i kolejnych mieszkań, jak np. we Włoszech; w kataster wierzą tylko ci, którzy nie znają tematu i nie wiedzą, że wprowadzenie zajmie ponad dekadę; o REITach …ok, ale przecież wiemy, że to nie będzie produkt dla Kowalskiego)
- brak promowania długoterminowego inwestowania poprzez podatki – to mój główny zarzut wobec proponowanych zmian w Belce, bo coroczna ulga dla wszystkich inwestycji (niezależnie od ich trwania) oznacza, nie tylko brak obiecanego warunku jednego roku, ale wręcz przeciwnie – wymóg zamykania inwestycji w grudniu, żeby zrealizować coroczną ulgę! Tu wystarczy jedno, proste rozwiązanie, znane z wielu krajów UE – po roku, dwóch, trzech inwestycji w akcje/obligacje/ETFy, nie płacisz podatku w ogóle – to ukróci spekulacje i postawi na długi termin
Co można zmienić w 3. filarze?
- to może być koło zamachowe inwestycji Kowalskich, ale nie działa, choć w liczbie programów jesteśmy chyba rekordzistą (PPK, PPE, IKE, IKZE, OIPE, teraz WPO, a jeszcze niedawno „nowe” IKE w planach, zamiast OFE)
- maksymalnie uprościć i skonsolidować ulgi
– jeden produkt z partycypacją pracodawcy – na bazie PPK
PPK jest dobre. Dałbym tylko elastyczne limity inwestycyjne (bez przymusów inwestycji na GPW) i rozwinął listę dostawców o zagraniczne firmy inwestycyjne (bez zagranicznej konkurencji nie będzie obniżek kosztów i walki o klienta)
– jeden produkt indywidualny (konieczne m.in. w związku elastycznymi formami zatrudnienia, mobilnością) – na bazie IKE
IKE jest dobre, bo warunkuje korzyść podatkową dotrwaniem do określonego wieku, a konieczność zapłaty podatku, ograniczy wychodzenie z programu; ale łącząc, zwiększmy limit inwestycji (w sumie może wynosić tyle, ile łącznie obecnie IKE, IKZE i OIPE); podobnie, jak przy PPK, dostawcą powinny być także podmioty zagraniczne (wzrost konkurencyjności).
Wraz ze wzrostem średniego czasu życia na emeryturze, rośnie też znaczenie inwestycji już po osiągnięciu wieku emerytalnego. O to też trzeba zadbać, także po stronie dostawców (wspierając np. produkty rentierskie).
Wszystkie programy powinny być połączone na poziomie inwestora przez prostą aplikację opartą na danych Centralnej Informacji Emerytalnej.
uff… a teraz trzeba się obudzić