Możliwość inwestowania pasywnego i niskie koszty to główne atuty robo-doradztwa – wynika z badań doktora Krzysztofa Waliszewskiego, profesora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. W efekcie, blisko 70 proc. ankietowanych klientów Finax zdecydowanie poleciłoby tę usługę swoim znajomym.
Najpierw nad Wisłę zawitał Finax, a niedawno robodoradztwo w obszarze funduszy zaoferował ING Bank Śląski poprzez platformę Investo. Mimo że pewne elementy robodoradztwa znaleźć można już w wielu produktach brokerów, banków czy TFI, usługa robodoradcy jest na polskim rynku stosunkowo młoda. Dlatego badania profesora Waliszewskiego (tu znalazłem jego ciekawy artykuł na temat roboadvisory) należą do jednych z pierwszych nad Wisłą. Zanim przejdziemy do ich analizy, warto poświęcić trochę czasu na obejrzenie tego, czy polski rynek w ogóle potrzebuje robodoradztwa i co to właściwie jest. Sprawie przyjrzał się niedawno Artur Wiśniewski, ze strony Stockbroker.pl:
Pasywnie, tanio, bez emocji
Profesor Waliszewski zbadał polskich klientów słowackiego domu maklerskiego Finax. Ankietowani, wśród których przeważali mężczyźni (88 proc.), z wykształceniem wyższym (85 proc.) i ze średnim wiekiem 36 lat, za główne korzyści z usługi wskazywali inwestowanie pasywne, niskie koszty i niskie kwoty, które można zainwestować. Wśród wad wskazywano na ograniczoną ofertę (51 proc. ankietowanych), a tylko co dziesiąty badany narzekał na brak kontaktu z fizycznym doradcą.
Ciekawe odpowiedzi przyniosło pytanie 114 osób o etykę robo-doradcy. To zagadnienie od dawna nurtuje finansistów. Z jednej strony mamy bowiem bezduszną maszynę, na pewno nie kierującą się sygnałami z serca. Z drugiej, to narzędzie pozbawione emocji i wszystkich traktujące sprawiedliwie. Trudno też tu także o tzw. misselling, sprzedażową zmorę polskiego rynku finansowego. Okazuje się, że dwóch na trzech badanych twierdzi, że robodoradca jest bardziej etyczny od tradycyjnego doradcy. Zwolennikiem, pod względem etyki, tradycji była tylko jedna osoba.
W takiej sytuacji nie dziwi, że klienci Finaxa to ambasadorowie nowoczesnej usługi.
Początek drogi
– Rynek automatycznego doradztwa finansowego w Polsce znajduje się na początku swojej drogi i biorąc pod uwagę aktywa w zarządzaniu (AUM), liczbę użytkowników, aktywa na użytkownika czy udział w zarządzaniu aktywami ogółem należy do mniejszych w Europie, nie porównując do rynku globalnego. Ważną cechą polskiego rynku jest wysoki potencjał jego wzrostu – według prognoz Statista do 2023 r. w Polsce przewiduje się średnioroczną stopę wzrostu (CAGR) 66 proc. dla aktywów w zarządzaniu robo-doradców oraz 63 proc. dla liczby użytkowników. Pandemia COVID-19 i obniżenie stóp procentowych depozytów praktycznie do zera przy ujemnej realnej stopie zwrotu będzie skłaniał polskich inwestorów do poszukiwania lepszych niż depozyty bankowe form alokacji kapitału i zapewne duża część z tych osób trafi do robo-doradców. Kluczem do dalszego rozwoju tej usługi w Polsce będzie zdobycie zaufania klientów i rozwój oferty, aby spełniała ona potrzeby polskiego inwestora oraz poziom kosztów – komentuje prof. Krzysztof Waliszewski.
Przypomnijmy, że pierwsi robo-doradcy powstali w USA w 2008 roku. Ich zadaniem jest pomaganie drobnym inwestorom oraz agentom finansowym w doborze najodpowiedniejszej struktury portfela. Większość robo-doradców zaleca inwestowanie pasywne z tzw. rebalancingiem, czyli regularnymi automatycznymi korektami struktury portfela. Za wysokimi cenami usług inwestycyjnych stoją przede wszystkimi koszty pracy. Dzięki zastosowaniu robo-doradców zostają one niemalże wyeliminowane, co przekłada się na znaczne obniżenie ceny usług inwestycyjnych, a tym samym zwiększenie zysków netto klientów.
Finax jest pierwszym robo-doradcą oferującym usługi w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak działa? Zobaczcie moją rozmowę z założycielem i prezesem brokera: