Akcja #jedzjabłka, zainicjowana blogiem redaktora Nawackiego w czwartek o godz. 10.48 podbiła polski internet. I dobrze, bo ze spożyciem jabłek jest u nas fatalnie.
Przed dekadą spożywaliśmy 23 kg, w ubiegłym roku — już tylko 14 kg . To dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Powód? Z pomocą przyszła mi Michalina Szczepańska, spożywcze ostrze „PB”: Szeroka dostępność innych owoców, które bywają też bardzo konkurencyjne cenowo. Rośnie np. spożycie cytrusów. Inna sprawa to, że klient kupuje na oko, a jabłka często są słabo wyeksponowane albo poobijane przez nieodpowiedni transport czy “wrzucanie” na sklepową półkę. Wciąż nie ma tu też żadnych marek. Po prostu jabłko to jabłko. Mała też jest świadomość różnorodności odmian. Przydałoby się, żeby po prostu edukować i podpisywać w sklepach – że słodkie, słodko-kwaśne, kwaskowate, miękkie, twarde itd.
A co dzieje się na rolniczych giełdach? To dopiero początek sezonu. W ofercie Broniszy z tegorocznych zbiorów są piros, papierówka, early geneva i antonówka. Cena kilograma jabłek oscyluje wokół 2 zł. Najdroższa jest odmiana Piros – do 2,86 zł za kilogram – informuje giełda owoców i warzyw w Broniszach. Ceny porównywalne z ubiegłorocznymi.
Co zrobić, jak już masz jabłka >>