13 proc. – taki udział w zarządach i radach nadzorczych spółek notowanych na GPW ma płeć piękna. Im mniejsza spółka, tym mniej kobiet, ale doszukałem się liderów feminizacji.
Kilka dni temu pisałem o Goldman Sachs, który od lipca przestanie wprowadzać na giełdy spółki bez kobiety lub mniejszości w radzie. Za poparcie tej idei dostałem łupnia na Twitterze, a nawet na Linkedin nie doszukałem się wsparcia ze strony kobiet. Pomyślałem, że może u nas jest inaczej, nie ma tego problemu, co za oceanem. Sięgnąłem więc do danych Financial Data Box, dostawcy m.in. portalu Stockwatch (dlaczego polecam). Skupiłem się na informacjach o spółkach znajdujących się obecnie w indeksach WIG20, mWIG40 i sWIG80.
Kobiety na polskiej giełdzie (wnioski)
- spółki zatrudniają 189 kobiet na 1455 członków zarządów i rad nadzorczych; to 13 proc., czyli do poziomu 30 proc. (celowo o nim pisze w kontekście rozwijającej się na Zachodzie idei „Klubu 30%”)
- odsetek ten jest tym mniejszy, im mniejsza spółka – dla poszczególnych indeksów wygląda to tak:
– WIG20 –18,5%
– mWIG40 – 13,0%
– sWIG80 –10,9% - co ciekawe, na NewConnect jest dużo więcej kobiet niż na głównym parkiecie, na co zwrócił mi uwagę tłiterowicz, którego szczerze polecam:
- znacznie rzadziej panie znajdują miejsce we władzy wykonawczej:
– Rada nadzorcza 14,5%
– Zarząd 10,6% - w 37 analizowanych spółkach, czyli co czwartej, brak kobiety we władzach
Co roku jest lepiej
Z analizy danych wnoszę, że sytuacja jednak się poprawia. Niżej prezentuję wykres zmian w udziale nowo powołanych do władz kobiet. Okazuje się, że między 2014 a 2015 wzrósł kilkukrotnie, przekraczając 15 proc. w 2019 roku:
Do sytuacji z Wall Street ciągle jeszcze daleko:
Liderzy feminizacji
Wśród 140 spółek, tylko osiągnęło wspomniany wcześniej próg 30 proc. Oto liderzy GPW:
- Neuca 44%
- Kruk 42%
- Tauron 42%
- PKN Orlen 38% (ale spadnie po dodaniu nowych członków zarządu)
- Lotos 36%
- Police 33%
- Capital Park 33%
- Polenergia 30%
- Voxel 30%
Bank Pekao, który właśnie pochwalił się dołączeniem do indeks Bloomber Gender-Equality, ma ten udział na poziomie 27 proc. To jedyna firma z Polski w tym indeksie (pełna lista). „Uczestnicy zostali wybrani spośród aż 6000 firm w 84 krajach świata, które poproszono o odpowiedź na kilkadziesiąt pytań, np. o odsetek kobiet na stanowiskach kierowniczych w firmie czy prawdopodobieństwo, że kobieta pozostanie zatrudniona w firmie po urlopie macierzyński. Pytania dotyczyły też m.in. elastycznego czasu pracy, aby umożliwić opiekę nad dziećmi i dotowania edukacji zatrudnionych kobiet” – czytamy w komunikacie banku.
Jak zachowuje się ten indeks? Jak spisują się – w biznesie i na giełdzie – spółki, które mocniej ufają kobietom? To już materiał na osobną analizę. Wiem, że pracuje już nad nią silna grupa pań.
Dlaczego zająłem się tym tematem? Dostałem taki anonimowy mail:
- kobiety skupiają się na działaniu, a nie jak mężczyźni na gadaniu i snuciu wizji… 😉
- mężczyzn jest większość w zarządach, ponieważ taka struktura jest w radach nadzorczych (sic!)
- z moich obserwacji, rady nadzorcze specjalnie nie prowadzą procesów rekrutacji do zarządu – lepiej zatrudnić kolegę kolegi z ławki, albo innego kolegę, z którym było się na alko (ja alko nie piję to od razu jestem na przegranej pozycji, przynajmniej tak usłyszałam). Tylko po kilku miesiącach okazuje się, że kolega w zarządzie to tylko manager, wie co to P&L, z Cash Flow już słabiutko, negatywnie wpływający na organizację, ale nie można go zwolnić, bo to kolega. I tak trwamy…, a taka spółka będzie się dowozić wynik, ponieważ ma znakomity poziom dyrektorów (n-1), gdzie jest dużo kobiet do wyjęcia wyżej w organizacji. Przy zróżnicowanym zarządzie – nie tylko pod względem płci, ale i mniejszości – oraz wielokulturowości, spółki mogłyby wejść na wyższy poziom. Potrzeba zmiany mentalności