Giełda odpaliła właśnie fajny projekt edukacyjny. Świetny pomysł, bo skierowany do naprawdę początkujących, a tych nam brakuje. Ja zakochałem się w „słowniku pojęć”.
Strategia Rozwoju Rynku Kapitałowego zakłada nacisk na edukację inwestorów. Wierzę na słowo, bo dokumentu próżno szukać w sieci, a jest już tydzień po jego uchwaleniu. Szczęśliwie, sama Giełda (ma być ważnym elementem strategii, oby) nie czeka i edukuje. To zresztą od lat jej mocna strona. Tym razem ruszył projekt gieldatoproste.pl.
Chcemy przybliżać świat rynku kapitałowego i oswajać inwestorów z rzeczywistością giełdową – mówi Izabela Olszewska z zarządu GPW.
Nazwa projektu dobra, bo trzeba ostatecznie skończyć z tym, co lansuje google:)
Projekt ma być stale rozwijany, a jego obecna zawartość sugeruje, że będzie trafiał do początkujących inwestorów. I dobrze, bo rynkowi potrzeba świeżej krwi i powrotu do czasów, gdy akcje były sexy. Przyciągnięcie nowych inwestorów to wyzwanie, ale utrzymanie ich na giełdzie może być jeszcze trudniejsze. Przed pierwszymi porażkami, które i tak są nieuniknione, ustrzec może uważna lektura „Słownika pojęć”. Znaleźć można na niej całą patologię, nie tylko naszego rynku (tu wybrałem zaledwie kilka przykładów):
Naganiacz – osoba, która agresywnie zachwala daną spółkę (np. w Internecie) lub inwestor zachęcający do kupna akcji spółek, które ma w portfelu i których często chce się pozbyć.
Sporo mamy tego w mediach i na internetowych forach, często przykryte woalem „piaru”. Przypadek Getbacku nic nas nie nauczył, co widać m.in. w naganianiu na akcje spółek gamingowych, rzekomo polskiej specjalności.
Leszcze – Niedoświadczeni inwestorzy lub bez doświadczenia, którzy zazwyczaj tracą pieniądze, łatwo ulegają emocjom i dają sobą manipulować.
Generalnie, to my, inwestorzy indywidualni, zbyt emocjonalni, zbyt niecierpliwi i niekonsekwenti. Mięso armatnie grubasów, o których niżej.
Grubas – Duży inwestor indywidualny, z dużym portfelem, dzięki któremu można się dorobić naśladując jego transakcje.
Z tego terminu jestem szczególnie dumny, bo uknuliśmy go na pb.pl z redaktorem Andrzejem Stecem (obecnie Naczelny „Parkietu”), gdy polskimi kontraktami futures rządziła jedna instytucja, kontrolująca kilkadziesiąt procent wszystkich pozycji. Dziś grubasy już chyba nie te…
Ożenić akcje – Sprzedawać na górce drobnym graczom.
Na to szczególnie powinni uważać początkujący inwestorzy. Wzrosty nie trwają w nieskończoność, a Kowalscy zwykle realizują zyski (lub zamykają straty) za późno.
Odbicie zdechłego kota – Spółka po dużym spadku zaczyna rosnąć. Zgodnie z teorią, wszystko się odbije po dużym spadku, nawet zdechły kot. Ale raczej nie podskoczy wysoko.
Nie kupuj tylko dlatego, że coś mocno potaniało. Historia uczy, że w przypadku akcji, od których ucieka rynek, nie ma na tyle niskiego poziomu cen, by jeszcze nie mogło być taniej.
Giełda chce rozwijać słownik i szuka nowych słów kluczowych. Mam pierwszą propozycję:
#Developedmarket – hashtag po raz pierwszy użyty w polskojęzycznym Twitterze 2 października 2017 roku przez internautę o nicku 1koma44. Wzmocniony w późniejszym okresie wizerunkiem banana, prawdopodobnie nadanym przez internautę o nicku Barnejek, choć niektóre źródła podają, że owoc do sieci wprowadził LucjanTrade. Zwyczajowo dodawany do wszystkich informacji o spółkach, inwestorach i instytucjach, które sytuują nasz rynek kapitałowy na poziomie republiki bananowej.
W pierwszą rocznicę pojawienia się #Developedmarket w obiegu, Polska faktycznie stała się Developed Market według rankingu FTSE Russell.
Termin zniknie z globalnej sieci wraz w prowadzeniem w życie Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego, przyjętej przez polski rząd 1 października 2019 roku 🙂
Na 1 stronie głównej gazety giełdowej co chwila pojawia się rodzinka regularnie zajmująca się manipulacjami kursem#DevelopedMarket
— 1koma44 (@1koma44) October 2, 2017