Książka roku❓Mam swoją, czym podzieliłem się w niedawnym konkursie “Pulsu Biznesu”. Gdy zobaczyłem wszystkie 📚nominacje w kategorii „poradniki”, od razu postawiłem na „Władcę finansów”. 📖Książki nie ocenia się jednak po okładce, więc szybko oddałem się lekturze…
🤫Od razu przyznam, że nie przeczytałem jej całej. I to właśnie jest jej pierwszy atut. Wyprawę po fantastycznym świecie finansów można bowiem zacząć w różnym miejscu. Tak, jak w różnym miejscu znajduje się czytelnik. Może dopiero zaczynać finansową ⛵️podróż. Może być już po pierwszych pieniężnych porażkach. Może właśnie przypomniał sobie, że już tuż za rogiem czai się emerytura, a nie chce być skazany wyłącznie na tę państwową. A może zainteresował się inwestycjami, widząc spadek realnej wartości swoich oszczędności wywołany inflacją. Ta książka jest dla każdego z nich🚏
👩🏻🎓Często narzekamy na edukację finansową Polaków. Michał Mikołajczyk (super człowiek – na zdjęciu podczas zakończonego właśnie Invest Cuffs), zamiast narzekać, postanowił coś z tym zrobić – edukować. I to tych starszych, wychowanych na „Akademii Pana Kleksa”, jak i młodszych z epoki „Harry’ego Pottera” czy „Gry o tron”. Edukować, w temacie tak nudnym jak finanse, trzeba ciekawie. I ta książka taka jest. Ma ciekawą konstrukcję, oparta na wątku podróży (więc może powinienem wyżej powołać się jednak na książki Tolkiena), świetnie wplata elementy fantastyki. Nie na pokaz, ale „po coś”. Bo „Władca finansów” to przede wszystkim podręcznik. Pełen konkretów i praktycznych rad. Osadzony w polskich realiach, ale czerpiących z tego, co aktualnie trenduje w światowych inwestycjach (jedyne co mi zabrakło, to elementu 🤖robo, ale automaty faktycznie mogą nie pasować to eliksirów mocy).
😍Na koniec to, od czego wyszedłem – piękna forma. Tu Księgarnia Maklerska zrobiła świetną robotę. Aż chce się wziąć tę książkę do ręki i wyruszyć w podróż, nawet bez pieniędzy💰