Już wiemy, kto ma kierować GPW. Nie znam Małgorzaty Zaleskiej, ale niezależnie od tego, kto zasiada na Książęcej, cel musi mieć jeden.
Prezes musi odzyskać dla polskiego rynku kapitałowego tylko trzy rzeczy: zaufanie, zaufanie i zaufanie. Mówią o tym wszyscy.
Niestety, politycy, wspierani często przez emitentów, całkowicie zrujnowali to, co przez wiele lat mozolnie budowaliśmy, śledząc rosnącą liczbę inwestorów, kapitalizację, liczbę notowanych spółek. To wszystko runęło, gdy z ust najważniejszych osób w państwie płynęły w kierunku Książęcej określenia typu „hazard”, „ruletka” (paradoksalnie, nie przeszkadzało to tym samym osobom sięgać do kieszeni inwestorów przy prywatyzacjach i lansować ideę Akcjonariatu Obywatelskiego).
Czy można odwrócić trend? Można, ale trzeba mieć silną pozycję wśród polityków rządzącej partii i lobbować za rozwojem silnego, przyciągającego długoterminowe oszczędności Kowalskich, parkietu. Jestem sceptyczny, ale przyszłość pokaże, czy pani Zaleska ma taką pozycję. Na razie, po spotkaniu w Zielonej Owieczce i w związku z faktem, że nowa prezes do niedawna była członkiem zarządu NBP, bardzo możliwy w bliskiej przyszłości wydaje mi się taki komunikat. Wystarczy tylko zmienić datę, forinty zamienić złotymi, a Budapeszt Warszawą.
Aha, żeby było jasne – dla inwestorów akurat kierunek budapesztański to może być świetna informacja. W ostatnich 12 miesiącach WIG20 dramatycznie przegrywa z BUX-em.
Viszontlátásra!