Na świecie podejścia do odpowiedzialnego inwestowania (ESG) są dwa – włączenie czynników środowiskowych czy społecznych w proces inwestycyjny lub traktowanie ich jako elementów dodatkowych, nie wpływających na wycenę czy/i ryzyko. W Polsce jest jeszcze trzecie podejście – całkowite pomijanie ESG, ale będzie ono stopniowo zanikać.
ESG z lepszym zwrotem
Za włączeniem czynników ESG w tradycyjny proces inwestycyjny przemawia to, że wprost wpływają one na relację ryzyko – zysk. Tak przynajmniej uważa coraz więcej zarządzających. Trafiłem właśnie na badanie Russell Investments, ponawiane co roku. Okazuje się, że praktycznie znika przekonanie, że społecznie odpowiedzialne inwestowanie ma sens ze względu na etykę. Zresztą, zobaczcie sami:
Zwrot ważony ryzykiem zrównał się już zatem z bodźcem, jakim jest nacisk klientów na “dobry zysk”. To powinno zachęcić ostatnich niedowiarków w branży, których w Polsce jest ciągle sporo i którzy traktuję ESG jako kolejny buzzword. Tym bardziej, że jesteśmy przecież częścią kontynentalnej Europy, która jest prekursorem “zielonej” rewolucji:
Widać to także po tym, jak europejskie firmy z branży przystępują do paktu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju pod auspicjami ONZ.
Tu dowiesz się wszystkiego na temat Principles for Responsible Investment, także tego, jak sygnować PRI
Dane ESG kluczem
Co zrobić, by ESG nie było tylko chwilową modą? Dla mnie problemem nadal są dane i unikniecie greenwashingu. Jak do tego podchodzą firmy?
W branży finansowej będzie rosła liczba ekspertów, którzy będą sami oceniać E, S czy G firmy lub przynajmniej będa wiedzieć, gdzie szukać/kupować dane. Rewolucja w ekoraportowaniu, którą szykuje nam Unia, pomoże. Ale pamiętajmy – papier przyjmie wszystko. Polecam świeży tekst z Bloomberga na ten temat. Warto także spędzić chwilkę oglądając poniższą wypowiedź: