Wystarczyło siedem minut w miarę poukładanych zdań, równomierna gestykulacja obiema dłońmi plus siedmiu nudnych konkurentów i mamy! Narodziny gwiazdy. Adriana Zandberga.
Żeby było jasne – sam dałem się uwieść. Minutę po zakończeniu telewizyjnej debaty, oceniając zyski i straty z debaty, wrzuciłem takiego tweeta:
Mój subiektywny ranking, kto zyskał/stracił w #debata 1) Zandberg 2) Kukiz 3) Piechociński 4) Nowacka 5) Petru 6) Korwin 7) Szydło 8) Kopacz
— Przemek Barankiewicz (@Barankiewicz) październik 20, 2015
Dałem mu numer 1, bo z niebytu zdoła wyciągnąć Partię Razem pewnie do jakiś 1-1,5 proc. w wyborach. Zaskoczenie w stylu nagłej zdolności koalicyjnej Kukiza (kilkukrotne „Pan Janusz ma rację”), Piechocińskiego odpowiadającego w punkt na pytanie o ustrój (Polska jak za Jagiellonów) czy Janusza Korwin Mikkego udowadniającego, że potrafi w jednym miejscu ustać 100 minut. Ale tzw. mainstreamowe media to łyknęły i przez cały dzień, aż po samą Kropkę nad i, trwa zachwyt nad prawdziwym zwycięzcą #debata. Razem sama w to uwierzyła i wpis na swojej stronie tytułuje “Wygraliśmy debatę przedwyborczą.”
Prawie mnie przekonali. Aż wszedłem głębiej i znalazłem jej program. Duży punkt za to, że jest, a potem się zaczęło.
Jakie według Zandberga mają być podatki? Oczywiście, „sprawiedliwe podatki dla wszystkich”. Zwłaszcza dla tych zarabiających powyżej 500 000 zł rocznie – masz wówczas zapłacić 75%, czyli z 50 000 zł miesięcznej pensji „prezesa” (fe, co za brzydkie słowo) będziesz musiał oddawać rocznie do budżetu jakieś 300 000 zł. Sprawiedliwie.
Na co pójdzie Twoja kasa (nie, nie tylko „prezesom” podatki wzrosną – już od zarobku powyżej 5000 zł brutto miałbyś zapłacić 33 proc. PIT)? Wszystko jasne:
- Stworzymy państwowy program budowy mieszkań pod wynajem, finansowany bezpośrednio z budżetu centralnego.
- Zlikwidujemy składkę zdrowotną – służba zdrowia będzie finansowana bezpośrednio z budżetu państwa.
- Podniesiemy pensje pielęgniarek.
- Wprowadzimy bezpłatne podręczniki w szkołach podstawowych i średnich.
- Wprowadzimy 35-godzinny tydzień pracy.
- Nauczycielkom i nauczycielom zapewnimy godne pensje
- Zwiększymy subwencję oświatową, wesprzemy dodatkowymi funduszami szkoły poza wielkimi miastami.
- Sąd, szpital i szkoła średnia powinny znajdować się w zasięgu szybkiego dojazdu z każdej miejscowości.
- Zwiększymy liczbę pracowników socjalnych na terenach dotkniętych strukturalnym bezrobociem i ubóstwem.
- Wprowadzimy obowiązek stworzenia w każdej gminie punktu bezpłatnych porad prawnych.
- Wybudujemy w każdej gminie dzienny dom opieki dla osób starszych i zależnych finansowany z budżetu państwa.
- Przywrócimy zasiłki dla absolwentów.
- Wprowadzimy finansowane przez budżet półroczne zatrudnienie absolwentów w instytucjach i organizacjach non profit.
- Zapewnimy miejsca w przedszkolach i żłobkach dla wszystkich dzieci, które tego potrzebują.
- Wprowadzimy jednolity, 480-dniowy urlop rodzicielski, dzielony po równo pomiędzy rodziców.
- Wprowadzimy minimalną płacę godzinową w wysokości 15 złotych brutto dla umowy o pracę na czas nieokreślony i 20 złotych brutto dla wszystkich innych rodzajów umów
No dobra, są też i oszczędności:
- Wprowadzimy zakaz dotowania prywatnych szkół z budżetu państwa.
Ciekawy jest pomysł karania za brak inwestycji, które będą obowiązkowe:
„Wprowadzimy dodatkowy podatek dla tych korporacji, które – zamiast inwestować – przetrzymują bezproduktywne nadwyżki kapitałowe na kontach.”
W innych kwestiach trochę mało zaskakująco:
„Zmienimy zasady opodatkowania zysków kapitałowych i zysków z wynajmu”
…choć więcej wyjaśnił mi już piątkowy zachwyt Zandberga na austriackim model mieszkań komunalnych. Pewnie mają zastąpić prywatny wynajem, opodatkowany. Ale jeszcze więcej wyjaśniły mi Fakty TVN, które wśród zalet reprezentanta Partii Razem zapytał go też o miejsce zamieszkania. Zandberg mieszka na Mokotowie, w mieszkaniu po babci.
I wszystko stało się jasne. Ja też mieszkam na Mokotowie. Tyle, że jeszcze przez 6 kadencji Sejmu będę spłacał kredyt we frankach (ale – żeby było jasne – nie winię za niego nikogo, a zwłaszcza innego z partyjnych, nowoczesnych liderów). I bardzo bym prosił pana Zandberga, żeby zostawił mi jeszcze trochę na koncie po spłaceniu podatków i rat… Choćby na tyle, żebym na emeryturze nie prosił moich dzieci, kanadyjskich sąsiadów wnuków premier Kopacz, o comiesięczną wsparcie na finansowane przez państwo leki i dach nad głową w budżetowym „gminnym dziennym domu opieki dla osób starszych”.