Twórcy kolejnej części Gwiezdnych Wojen zarobią kupę kasy. I słusznie. Choćby za to, że potrafili tak trafnie przewidzieć sytuację polityczną w Polsce. Ale po kolei…
UWAGA: nie czytaj, jeśli jesteś fanem i jeszcze nie oglądałeś Przebudzenia Mocy! Analogii znalazłem wiele, oto pierwsza dziesiątka:
- Ciemna strona mocy odzyskała władzę i wystarczył jeden dzień, by unicestwiła Republikę
- Największy rycerz Jedi zwiał z kraju (nie, pensji nie podali)
- Ruch oporu paskudnie się ubiera (swetry i takie tam)
- Funkcjonariusze ciemnej strony to młokosy, całkowicie uzależnieni od kierującego nimi władcy
- Najważniejszy z tych młokosów walczy z czerwonym krzyżem w ręku (na dodatek, sam go zrobił)
- Szturmowcy nowej władzy nie mają żadnych skrupułów
- Ciemna strona jest mało wyrafinowana – znów buduje gwiazdę śmierci, tylko kilkakrotnie większą (okazuje się, że jak zwykle łatwo ją wysadzić)
- Przywódczyni rebeliantów zmieniła fryzurę, ale raczej nie sądzę, by mogła być mocno eksploatowana w kolejnym odcinku (może to jest jakiś kierunek)
- Cała nadzieja w kudłatym stworze, który przez cała serię StarWars jeszcze zrozumiałego zdania nie powiedział (co przeciętny Polak wiedział do niedawna o Trybunale Konstytucyjnym?)
- I trochę bardziej rynkowe – ewidentnie spada cena złomu (prawie jak teraz miedzi)
No dobra, trochę się pośmiałem, ale generalnie to od wczoraj płaczę razem z synem. Ci co widzieli, wiedzą… Dostrzegacie inne analogie? Komentujcie pod tekstem. Temat, jak widać poniżej, jest naprawdę gorący.
#wydarzenietygodnia 50/15 to: — Przemek Barankiewicz (@Barankiewicz) grudzień 19, 2015